-Halo?-Pytamy. Tak jakby równo.
-Hh…eee…jj… -Odzywa się i pociąga nosem.
-BOŻE DROGI. TY PŁACZESZ???
-No… wiesz… tak jakby?- Jak ciągnie!- Posłuchaj. Oddają mnie. Ja nie chcę. To nie może dziać się naprawdę!!!- Krzyczy do telefonu.
Patrzymy się na siebie. Dalej nie mamy pojęcia o co jej chodzi.
-Ale, czekaj, co? Jak? Gdzie Cię oddają? – Dopytuje moja siostra.
-Do sierocińca!- Wydarła się.
-NIE. NIE. NIE. Ty żartujesz. Co się stało?
-Wyglądam jakbym żartowała, serio?
-Jasne, że nie. Mów, co się stało?
-Moi rodzice.
-Co?
-Nie mam ich. Straciłam. Nie zdążyłam się z nimi pożegnać. Nie wierzę. Zycie jest niesprawiedliwe!
-Ale jak to?
-Tak to…
-Co się im stało???!- Zapytałam.
-Mieli wypadek samochodowy.- Z gulą w gardle, ale powiedziała.
Siedzieliśmy w ciszy. W końcu ktoś powiedział.
-Kasiu… Jestem z tobą zawsze. Na takie rzeczy nie ma się wpływu. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
Na chwilę przestała płakać. Uśmiechnęła się, wiem to. A ta mądra przemowa należała do Charlie’go.
-Nie sądzę… mimo wszystko, dziękuję- Wyjąkała.- Teraz nie wiem co mam robić. Oni są jeszcze w szpitalu… ale szanse na przeżycie mają tak niskie, że teraz chcą mnie już oddać do sierocińca. A ja.. nie chcę tam iść. To będzie masakra.
-Ja mam pomysł!- Wtrąciłam.- Ale to potem się dowiesz. Trzymaj się. Jak mówił Charls wszystko będzie dobrze. Paa.- Reszta też się pożegnała. Wcisnęłam czerwoną słuchawkę.
-I co teraz?- Odezwał się Leondre.
-Kinga, miałaś jakiś pomysł?- Zapytała Małgosia.
-Tak. Mam dalej. Ale najpierw trzeba się dowiedzieć jak z tym sierocińcem. Bo przecież dzieci się adoptuję i są w rodzinach zastępczych tak?-Chciałam się upewnić.
-No…! Masz rację- Ucieszyli się.
-Więc możemy ją, tak śmiesznie, ale „zaadoptować”.
-Właśnie Gosiu.
-Jejku… to będzie cudne. Ale nic nie zmienia faktu, że jej rodzice nie żyją.
-Niestety. Wiem. – Posmutniałam. Jak reszta…
-Małgosia-
*Chwila ciszy*
-Wszystko się wali. Ojca naszego nie ma. Kasia biedactwo. Będę tęsknić za jej rodzicami. Byli dla mnie ważni. Teraz my wpychamy się do innych domów aby mieć gdzie spać. Leondre z nami jeździ. Ale szczerze? Nie wiem po jaką cholerę. Mega się cieszę tylko… to wszystko jest bez celu. BEZ.- Odezwałam się. Wygłosiłam to o czym myślałam. Nie wiem po co. Chyba musiałam to wyrzucić. Potem poczułam tylko łzy na moich policzkach. Wszyscy się na mnie patrzyli. Aham. Wiem, że nie powinnam była tego wszystkiego mówić.
-Nie powiem nic szczególnego, ale wiesz, że będzie dobrze. Prawda?- Odezwał się, Charlie.
-No właśnie w tym problem. Nic nie będzie takie samo, będzie tylko gorzej. Nic nie będzie dobrze. Wszystko na nic. Bez żadnego sensu. Genialnie. – Znowu powiedziałam to co myślałam. A nie powinnam. Wtedy jednak, Leondre przysunął się do mnie i starł łzy z mojego policzka. Wiedział, że nie musi nic mówić. Mógłby mnie przytulić. Ale tego nie zrobił. Szkoda…
-Ja lepiej pójdę do pokoju czy coś. Żale się. Wpadłam w moje życiowe rozkminy. I tak naprawdę nie powinnam się nimi dzielić. Także, przepraszam. I lepiej będzie jak pójdę.- Widziałam ich wzrok „ O czym ona mówi”. W ogóle to wiem, że mieli to wszystko w dupie. Ale nieważne. Weszłam do pokoju, w którym spałam.
-Igor-
-Mam pytanie… Co ona właśnie odwaliła?
-Ona tak czasem ma.- Uśmiechnęła się Kinga.
-I wtedy lepiej jej nie przeszkadzać?- Dopytałem.
-Nie no, zależy. Czasem robi to specjalnie aby ktoś się nią zainteresował. Bo potrzebuję uwagi. Żali mi się, że nie ma po co… wszystko na nic. I mniej więcej podobne do tego co przed chwilą odstawiła.
-Ja do niej pójdę. Może moja uwaga jej wystarczy.- Stwierdził Leondre. Mhmm… my już tam wiemy o co chodzi. Ej właśnie! Chwila… Kinga i Leondre nie wyglądają jakby byli parą. Więc może… mam szanse?
-Idź, idź. Ona chyba uwielbia zwracać twoją uwagę w ten sposób.- Odezwała się jej siostra.
-Może masz rację. Ale nie przeszkadza mi to.- Skończył i wszedł na górę.
Charlie był taki miły, że ( nie wiedząc o moich uczuciach) wylazł z pokoju. Chyba do kuchni.
-Kinia…- zacząłem a ona się odwróciła w moją stronę.-Chciałem Ci bardzo podziękować bo wiesz… w sumie to gdybyś nie wpadła na to, że tu możemy być mogłoby to się źle dla nas skończyć. A Brooke to Brooke…
-Nie ma za co. Bez przesady.- Przerwała mi.
-Byłaś taka odważna i w ogóle…- Ej! Igor! Stopuj!
-Dziękuję.
-To ja Ci dziękuję.-Ona się tylko uśmiechnęła. Czyli coś powiedziałem nie tak. Ohhhh…. To jest jedyny czas gdy mogę jej to powiedzieć. No zobaczymy.
-Leondre- (w tym samym czasie)
Tak serio? Nie przeszkadza mi jej zachowanie. Jest urocze. Ona jest cała taka słodka. Poszedłem za nią na górę.
-Mogę?- Stałem przy otwartych drzwiach.
-Jak chcesz zobaczyć mnie w tak okropnym stanie to tak.- Usłyszałem głos z pokoju. Trudno. Może uda mi się jej jakoś nagadać czy coś.
-No i czemu płaczesz?- Mogło się obejść bez 2 pierwszych słów.
-Słyszałeś.- Szlochała nosem.
-Nie chcę nic mówić ale…
-Dziękuję, że jesteś Leondre.-Przerwała mi.-Nie rozumiem. Wytłumacz mi. Dlaczego przyjechałeś?
-Mówiłem Ci.
-Nie wierzę, że dlatego.
-Okay. No więc ja przyjechałem dla kogoś.- Popatrzyła mi w oczy. Nie mogę…- Dla Ciebie.
-Znowu nie wierzę. Boże Leo! Serio. To niemożliwe. –Zaczęła machać rękami. Nie przestawała płakać. W sumie to chyba płakała bardziej.
-Wszystko jest możliwe.
-Chyba gdzieś to już słyszałam.
-Może. Pójdziemy na spacer?
-Chętnie.
-Kinga-
Emmm… powiedzmy, że chcę aby Igor się trochę odczepił. Albo powiedział to co powiedzieć ma.
-Wychodzimy. Paa.- Rzuciła Małgosia jak wraz z Leondre schodzili ze schodów.
-Chcesz mi coś powiedzieć?- Zwróciłam się do Igora.
-Nie…- Jeju… Charlie gdzie ty polazłeś! Wracaj już!
I jak na moje zawołanie wszedł do pokoju.
-Nareszcie!- Przytuliłam go.
-Tęskniłaś?- Zapytał trochę zmieszany.
-Bardzo.- Bez zastanowienia odpowiedziałam. A potem się skapłam, że zrobiłam Igorowi na złość. Ale to nic. Wróciłam na kanapę.
-A Gosia i Leo to gdzie?- Zapytał blondyn.
-Poszli gdzieś.
-Ciekawe…
-Bardzo…- Dodałam.
Bardzo nam się nudziło. Charlie przyniósł kalambury, haha. Przynajmniej się trochę pobawiliśmy. Jak dzieci. Ale mi się to podobało.
-Leondre-
Zaprowadziłem ją do parku. Ale tak naprawdę nie wiem jak, którędy i w ogóle bo nie znam tego miasta. Z parku przeszliśmy na łąkę. A potem znaleźliśmy się w lesie.
-Ładnie.- Odezwała się po tej mega długiej ciszy.
-W miarę.
Czułem, że zaczyna padać. Ale to nic, nie jesteśmy z cukru. Usiedliśmy nawet na jakiejś ławce, którą tam znaleźliśmy.
-Wiesz? Nie wiedziałam, że tak mili, romantyczni, kochani i przystojni chłopcy jeszcze istnieją. Myślałam, że nigdy takiego nie spotkam. A tu proszę, taka niespodzianka.- No takiego czegoś się nie spodziewałem. Dlatego też nie wiem co mam powiedzieć. Poczuła się trochę nieswojo po tym co powiedziała. Przytuliłem ją, objąłem.
-Wiesz co? Ja też nie wiedziałem, że tak piękne, szalone, kochane, urocze i słodkie dziewczyny jeszcze istnieją. A jednak.
-Wow… znasz taką?- Już nie chciałem się odzywać. Bo to był TEN moment. Wstałem, ona też się zerwała. Nie wiem czemu. Stałem naprzeciwko niej. I patrzyłem znowu w te oczy. Uzależniające. Deszcz zaczynał padać coraz mocniej.
-Znasz?- Dopytała.
-Znam. Stoi przede mną. Trzęsie się bo jej zimno. Ale będzie miała teraz chwilę, której mam nadzieję nie zapomni. Która jej się może spodobać , bądź nie.- No to teraz nie mam wyjścia. Klęknąłem na jedno kolano. Co z tego, że mokro, brudno. Ważna jest Ona.- Czy Ty, Małgosiu. Sprawisz, że będę najszczęśliwszą osobą na ziemi…. I zostaniesz moja księżniczką?- Nic nie mówiła. Patrzyła niedowierzając? W sumie nie codzienność widzieć takiego Leo. Oczy miała całe czarne. Dalej cisza. Zakryła buzię ręką. Rzuciła się na mnie. Leżeliśmy na tej ziemi. Ale to nic. Ważne, że jest. I się zgodziła tak?
-Zostaniesz?
-Zostanę.
-Na zawsze?
-Na zawsze.
-Kocham Cię.
-Kocham Cię bardziej.
Wstała, ja też. Boże! To najlepszy dzień w historii tego świata! Kocham życie! Zadzwonił jej telefon. Ona jednak miała to chyba w dupie. Stanęła lekko na palcach i mnie pocałowała. W usta. Tak. To zdecydowanie najlepszy dzień. Jednak telefon nie dawał jej spokoju. Ta osoba dzwoniła już 3 raz. Musiała odebrać.
-Halo? Co się stało?... Serio…?
Jak dla mnie rozdział jest genialny!😄
OdpowiedzUsuńW końcu Leo i Małgosia są razem. Jeszcze ten pocałunek. Awww 😍
Jestem ciekwa kto zadzwonił do Małgosi i o co chodzi? 😁
Czekam na nexta i życzę weny. 😘
Jejku... Dziękuję. Awww <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny. MEGA SUPERASTY! Ale polsatujesz na własną odpowiedzialność😂😂😘. Czekam do nexta i weny życzę😘😘.
OdpowiedzUsuńNo postarałaś się polsacie jeden😂
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i taki *omg* *zawał*
*awwww*😂😂😂 to teraz tylko czekać na nexta😘
No postarałaś się polsacie jeden😂
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i taki *omg* *zawał*
*awwww*😂😂😂 to teraz tylko czekać na nexta😘