piątek, 25 marca 2016

Rozdział 4 ~Life's a game baby girl let's play~

Obudził mnie telefon. Na szczęście Kinga i Kasia mocno śpią więc nawet gdybym  muzykę na full puściła i tak by się nie obudziły. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam mnóstwo wiadomości. Niektóre z nich były miłe ale brzmiały jak „ zaprzyjaźnij się ze mną i zapoznaj z chłopakami plzz” a inne były w stylu „ Odczep się od Leo! On jest mój i tylko mój. Tak samo Charlie.” To był okropny widok. Zrobiło mi się trochę przykro. Nawet osoby, które mnie zwykle olewały zaczęły do mnie pisać. Ale nie. W ogóle po co się przejmować. To bez sensu. Leo wybierze swoją księżniczkę-tą jedyną i będzie to na pewno mądra i miła dziewczyna. On nie leci na puste laski. Charlie również. Odłożyłam telefon, wstałam, trochę się ogarnęłam i obudziłam dziewczyny.
-Hej laski! Wstawać! Już!- Krzyczałam ,  zabierając im kołdry.
-Oks… oks.. – ciągnęły.
Po 10 minutach  powtarzania wstały.
-Ja idę na dół. Jest po 9.00 więc może chłopcy już wstali.- Uśmiechnęłam się i wyszłam.
-Leondre-
Siedziałem z Charls’em na dole.
-OO! Księżniczki wstały?-  Zapytałem gdy zobaczyłem Gosię na schodach.
-Ja wstałam. A dziewczyny się chyba ubierają bo je obudziłam.- odpowiedziała.- A gdzie „nasze” mamy?
-Rozmawiają. Muszą się dogadać co dalej. Wy musicie chodzić do szkoły a my niedługo dowiemy się czy wracamy,  kiedy będzie koncert i w ogóle…- Odpowiedział mój przyjaciel.
-Oki. Mam nadzieję, że jeszcze trochę z nami będziecie. – posmutniała.
-Nie martw się. Zobaczymy się jeszcze. Na pewno na najbliższym koncercie w Polsce.- Próbowałem ją choć trochę pocieszyć. Chyba nie wyszło.
-Hej!- Krzyknęły dziewczyny gdy już do nas zeszły.
-Witam, witam.- Uśmiechnął się Charlie.
-Co robicie?- Zapytała Kinia.
-Czekamy.- Odpowiedziałem.
-A można wiedzieć na co?- dopytywała.
-Na decyzje związaną z powrotem do domu.- Odpowiedział Charlie.
-Wracacie!?- Obudziła się Kasia.
-Co? Pfff… Właśnie nie wiemy co dalej.- Ciągnął Charls.
-A oki. To my idziemy coś zjeść i zaraz wracamy. Małgosia, choć- Zadecydowała Kasia.
-Idę…- pociągnęła i zniknęły za rogiem drzwi.
-Małgosia-
Przyszykowałyśmy sobie coś. Zjadłyśmy. I wróciłyśmy do chłopaków. Poczekaliśmy chwilę. W końcu przyszła Pani Victoria i nasza mama.
-No za dobrych wieści nie mamy.- Wszyscy zrobiliśmy okropne miny i wpatrywaliśmy się co mama Leondre powie dalej.- To nie do końca nasz wybór. Ale musimy wyjechać. Charlie ma skręconą kostkę. Musi się wyleczyć. Wy musicie chodzić do szkoły. A Leo wróci ze mną.- Po każdym było widać,  że jest mu przykro. Nie były to wesołe wieści. Rozstanie z nimi.
-Koncert jest przełożony za 2 tygodnie. Równe. Dlatego za niedługo i tak się będziecie widzieć. – Dokończyła mama. I obie wyszły. Siedzieliśmy bez ruchu myśląc jak to będzie. Chłopcy to pewnie zapomną ale my… to było spełnienie marzeń. Nigdy nie wierzyłam, że się spełnią. Były za bardzo nierealne. A jednak.
-Kiedy wyjeżdżacie?- Niepewnie zapytałam. Łzy napływały mi do oczu.
-Pójdę się zapytać. Nie płacz…- Powiedział do mnie Leo, patrząc mi w oczy i wyszedł.
Czekaliśmy chyba z 5 minut w ciszy. Dopóki nie przyszedł.
-Mama powiedziała, że…- wahał się.- Już jutro rano nas nie będzie. Dzisiaj w nocy wylatujemy.- Widziałam jak zaszkliły mu się oczy. To był przykry widok. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Charlie-
-To może… gdzieś pójdziemy?- Zapytałem niepewnie.
-Yyyy… Charlie?- Popatrzyłem się na Kasie.- Noga.
-No nie… Czemu!?- Byłem zły na samego siebie.
-Spokojnie. To może cos innego?- Zaproponowała  Małgosia jak odeszła od Leo.
-Ale… co by to mogło być?- Spytała Kinga.
-Aaa… macie tu gdzieś…
-Hej!-Do domu wparował Igor.
-Jeju! Co tu robisz?- Zdziwiony, zapytałem.
-Aaaa nic. Pani Victoria powiedziała, że tu jesteście i postanowiłem wpaść.  I dzisiaj z Wami wracam.
-Czyli… już wszystko wiesz. A gdzie nocowałeś?- Dopytywał Leo.
-Byłem u przyjaciela, z którym cały czas utrzymuje kontakt.
-Okay.- odpowiedziałem.
-Leo?- Zapytała Małgosia, a on odwrócił się w jej stronę.- Miałeś pomysł gdzie możemy wyjść?
-Nie, przepraszam. Ale jednak nie wiem.- Uśmiechnął się.
-Trudno. Zostaniemy tu. Pogadamy jeszcze chwilę i mam nadzieję, że jednak fajnie spędzimy ostatnie chwilę razem.- Wtrąciła się Kasia.
-Na pewno fajnie… Nie, dobra. Już nie mogę. Idę na chwilę do siebie. Trochę źle się czuje. Ale oczywiście jeszcze tu do Was wrócę.- Małgosia zwróciła się do nas i powoli weszła na górę do siebie.
-Co jej się stało?- Zapytałem.
-Sama nie wiem. Dziwnie się zachowuje.- Odpowiedziała mi Kinga.
-To może… ja pójdę sprawdzić o co chodzi?- Bardziej zapytał niż stwierdził Leo.
-Idź, idź. Ty na pewno jej pomożesz.- Pośpieszała go Kasia.
-Leondre-
Nie wiem co się stało. Jakby hmm… nie no nie wiem. Zdziwiło mnie jej zachowanie. Teraz mi przykro. Zrobiłem może cos nie tak? Muszę sprawdzić. Wszedłem na górę i zapukałem do drzwi, które zamknęła.
-Proszę!- Usłyszałem i wszedłem. Leżała na łóżku. Z telefonem w ręce.
-Hej…-Trochę się zawahałem.- Mogę wiedzieć co się stało?
-Spokojnie Leondre. Nic mi nie jest. Źle się poczułam ale tak to  jest okay.- Po cichu odpowiedziała.
-Na pewno?
-Tak, tak. Usiądź jeśli chcesz.- Wykonałem polecenie.
-Małgosia-
Cały czas o tym myślałam. Znowu masa wiadomości. Ale wydaje mi się, że nikogo to nie obchodzi. I dobrze. To znaczy Leo się trochę zainteresował ale…
-No nie sądzę, że wszystko jest okay.- Przerwał moje myśli.
-Uwierz mi.
-Wierzę. Ale cierpisz. W środku. I to niestety widać.
-Wydaje Ci się.
-Może…- W tym momencie przysunął się do mnie. Pocałował mnie w policzek i przytulił. Od razu było mi lepiej. To cudowne uczucie, że ma się blisko którąś z najważniejszych dla Ciebie osób.
-Zejdziemy na dół? Do Charls’a?- Zapytałam,  gdy Leo się lekko odsunął.
-Tak, jasne. Lepiej?
-Lepiej.-Uśmiechnęłam się i zeszliśmy na dół.
-Charlie-
-Widzę, że wyciągnąłeś Gosię…- Ciągnąłem.
-Uspokój się.- Leondre zaczął się śmiać.- Wszystko jest chyba okay.
-Chyba?- Dopytałem zdziwiony.
-Na pewno. Charlie, na pewno.-Odpowiedziała Małgosia, patrząc mi w oczy.
-Cześć, wszystkim.- Do salonu weszła pani Victoria- Muszę Wam coś powiedzieć… i to znów nie jest dobra informacja.
-Coś się stało?- Zapytała Kinga.
-Nie nic. Po prostu chodzi o godzinę.
-Jaką godzinę?- Wypytywał Leo.
-Wyjazdu.
-No nie… o której, wyjeżdżamy?- Posmutniałem.
-Żebyśmy zdążyli na samolot…- ciągnęła. Widać było, że szczęśliwa nie jest.- Musimy wyjechać stąd za godzinę.
-CO!?- Wykrzyknąłem równocześnie z przyjacielem.
-Dlatego… musicie się już pakować i za niedługo jedziemy.- Popatrzyła na nas smutno.  Siedzieliśmy. Bez ruchu.
-Dziewczyny?- Zapytał po cichu Leondre.
-Hmm?- Zapytała Kasia. A wszystkie popatrzyły się na niego.
-Pomożecie mi się spakować?- Smutno się uśmiechnął. Odwzajemniły.
-Jasne. Charls? Mogę Tobie też pomóc?- Skierowała do mnie pytanie Kinga.
-Jeśli chcesz…Chodźcie.
-Kasia-
Weszliśmy na górę. Wszyscy skierowaliśmy się do jednego z pokoi. Tam, gdzie spali chłopcy. Wyciągnęli spod łóżka walizki. Musieliśmy spakować rozrzucone rzeczy po pokoju. Bo ogólnie część już mieli w walizkach. Składałam  rzeczy Leondre.
-Będę tęsknić.- Rzuciła Małgosia.
-Ja też. W sumie to były tylko dwa dni…- Dodała Kinga.
-Masz rację… Ale dla nas najważniejsze dni…- potwierdziłam.
-My też przecież będziemy tęsknić. To był niesamowity czas spędzony tutaj.- Wypowiedział się Lenehan.
-Serio?- Dopytywała Gosia.
-Serio, serio.- Zaśmiał się Leondre.-Za pół godziny będziemy już na lotnisku… nie wierzę, jak ten czas szybko leci.
-Niemożliwe...- Potwierdził Charlie.
-Kinga- ( po 15 minutach pakowania chłopaków)
-Zaraz wychodzimy!- Krzyknęła z dołu, tym razem,  nasza mama.
-Chwila... gdzie zaś  podział się Igor?- Zapytałam.
-Aaa on łazi gdzie chce. Poszedł pewnie jeszcze się pożegnać…- Odpowiedział mi Devries.
-A co Ty taka ciekawa?- Zapytała mnie siostra.
-Jeju… a Ty już musisz. Nic. Po prostu zaraz wychodzimy jak to nasza mama powiedziała a on jedzie chyba z nami.
-No jedzie, wiem.
-Właśnie. Dlatego nie rozumiem Twojej reakcji.
-Okay, okay. Już nie ważne.
-Dobra dziewczyny. Wielkie dzięki za pomoc.-Wyszeptał Leondre.
-Dzięki, dzięki.- Dodał Charlie.
-Nie ma za co.- Uśmiechnęłyśmy się do nich.-To przyjemność, spędzać z Wami czas.- Dokończyłam.
-Zejdziemy na dół. Zaniesiemy walizki i wrócimy.- Zadecydował Leo.
-To ja zaniosę Charliemu.- Uśmiechnęła się Kasia.
Powiedziała i razem wyszli.
-Małgosia- (5 minut później)
-Oo, już jesteście.- Powiedziałam.
-Tak. I mama kazała nam się z Wami już pożegnać bo jutro macie szkołę, lekcje jeszcze przed Wami, a jazda tam i z powrotem jest bez sensu.- Powoli powiedział Leondre.
No to dzisiaj jest chyba jakiś pech. Non stop ktoś przychodzi i ma złe wiadomości… cudnie. W ogóle to dopiero jak Leo mi powiedział to przypomniało mi się o szkole… masakra. Ja nie chcę…
-Zaczniemy się żegnać, moje drogie bambinos. – Charlie wypowiedział te słowa i podszedł do mojej siostry i ją przytulił. Ze łzami w oczach rzuciłam się do Leo.
-Love you <3
-Love you too <3 – Odpowiedział mi.
Po długiej chwili odeszłam od niego i podeszłam do Charls’a.
-Kocham Cię.
-Kocham Cię bardziej.- Wypowiedział po polsku. To było mega słodkie. Kochani są.
-Dziękuję, że mogłyśmy spędzić z Wami czas.- Skierowałam do wszystkich wypowiedź, gdy już każdy z każdym się wstępnie pożegnał.
-Ja też dziękuje.- Potwierdziła Kinia.
-My też.- Odpowiedzieli chłopcy.
-Wychodzimy!- Krzyknęła mama Leondre.
-Idźcie lepiej bo się spóźnicie.- Smutno się uśmiechnęłam.
Popatrzyli na nas i zaczęli schodzić na dół. My zeszłyśmy do połowy schodów i stamtąd patrzyłyśmy  jak powoli się ubierają. Już. Byli gotowi.
-Do zobaczenia. Pa, księżniczki.- Zwrócił się do nas Leondre.
-Kocham Cię.- Powiedziałam razem z siostrą.
-Kocham Cię bardziej.- Powiedział Charlie wraz z Leo.
-Paa, dziewczyny.- Odezwał się na koniec jeszcze, zza drzwi Igor.
-Papa.-Zakończyła Kasia.
Wyszli. Czułam się jakbym oddała im kawałek siebie i teraz czuję pustkę. Nie myśląc o niczym wróciłam do pokoju.
-Kasia-
-Niesamowite. Dziękuję Wam.- Zwróciłam się do Kingi.
-Nie ma za co.- Odpowiedziała mi.
-Okay, ja muszę też wracać do domu bo już późno. Zobaczymy się jutro w szkole. Papa.
-Pa, do zobaczenia.- Pożegnała mnie i wyszłam.
-Kinga-
Gdy Kasia wyszła poszłam do kuchni. Zjadłam cos i zobaczyłam mamę.
-Jak tam?- Spytała.
-W miarę. Wiesz, to takie dziwne. Oni zachowywali się całkowicie normalnie. Nie czułam nawet, że są moimi idolami. Po prostu cudni.
-Wiem. Są serio dobrymi osobami.
-A jak tam pani Victoria? Dogadałyście się jakoś? W sensie… zaprzyjaźniłyście się?
-Bardzo miło mi się z nią pracowało. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja.
-Na pewno będzie.- Uśmiechnęłam się.-Idę na górę!- Powiedziałam trochę głośniej gdy już wchodziłam po schodach. Następnie wparowałam do naszego pokoju.
-Co tam siostrzyczko?- Rzuciłam, uśmiechając się. Podeszłam do niej bliżej. Leżała na łóżku- Ty płaczesz?- Zapytałam, odgarniając  jej włosy z twarzy.
-Nie, no co Ty.- Odpowiedziała, lekko zachrypnięta.
-Przecież widzę, tego nie da się ukryć.
-To łzy szczęścia.-Uśmiechnęła się, patrząc na mnie.- Że mogłam poznać tak cudowne osoby od całkiem innej strony. Teraz musiały wyjechać…
-Spokojnie, przecież się jeszcze zobaczycie.
-Ja wiem…
-Małgosia-
Nie, to nie był ten powód. Musiałam skłamać siostrze, bo inaczej przejmowała by się moimi pierdołami. A to niepotrzebne.
-Jest już późno. Idź się umyj i spać. Jutro szkoła.- Zarządziła Kinga.
-Tak, tak. Właśnie chciałam.- Wypowiedziałam te słowa wychodząc z pomieszczenia.
Weszłam do łazienki.
-Znowu wszystko jest takie samo. Szkoła. Dom. Nic się nie zmieniło. Teraz tylko będę jeszcze bardziej tęsknić za moimi idolami… cudnie. Na żywo, całkiem inni. Tacy dobrzy. Super było poznać  ich jako zwyczajnych chłopców a nie jako ‘Wielkie Gwiazdy idą’. Mega się cieszę. Tylko ta wpadka z Leo… trochę gorzej. Ale ok.- Stałam przed lustrem i gadałam do siebie. Tak często tak mam. Nie wiem dlaczego i po kim. Coś tam jeszcze mówiłam na głos. W końcu się umyłam i wyszłam. Za drzwiami stała Kinia, która od razu po mnie weszła i trzasnęła drzwiami.
-A tej co?- Powiedziałam po cichu do siebie. Doszłam do pokoju. Nie chciałam wchodzić już na neta. Odłożyłam rzeczy i położyłam  się. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Charlie-
Dojechaliśmy na lotnisko. Wszystko było okay. Samolot odleciał punktualnie. Leo całą drogę myślał. Nie wiem o czym… ale było mu  przykro. Tzn. nie był jakiś szczęśliwy. Oczywiście słuchał  muzyki na słuchawkach. W ogóle był w innym świecie.
-Leondre-
2 dni… ciekawe. Wydaje mi się jakbym  znał ją całe życie. Nie możliwe. Nie mogłem skupić się na niczym. W samolocie zasnąłem. Jednak tylko na 30 minut. Obudziłem się. Przemyślałem parę rzeczy i…
-Mamo! Ja nie wytrzymam…
 
 
Hej xx Łapcie kolejny rozdział. Trochę długi mi wyszedł... J Dziękuję za wszystkie komy! Jest to dla mnie mega miłe. Komentarz=motywacja do dalszego pisania i szybszego wstawienia rozdziału J xx Tak w ogóle to życzę Wesołych Świąt! Może spóźnione… może nie xd Ale ważne, że jest. Dzięki za przeczytanie.  Do następnego. //Amber143  
 

 

piątek, 18 marca 2016

Rozdział 3 ~I will be the hand to catch you if you fall~

W tym momencie Leondre podszedł do mnie. Co on chciał zrobić? Czułam jego oddech na moim policzku. Wtedy… jakaś dziewczyna, stojąca naprzeciwko nas, zrobiła nam zdjęcie.
-Leondre!-krzyknęłam przestraszona i odsunęłam się od niego.
-Co się stało?-spytał zdziwiony.
-Ona zrobiła nam zdjęcie.- Spokojniej już, odpowiedziałam. Wskazałam palcem drugą stronę ulicy ale jej już nie było.
-Co? Kto? Nikogo tam nie ma. – popatrzył na mnie pytająco.
-Ale..ale.. dobra nie ważne. Wracajmy. Może Charlie i reszta już są.
-Okay. Gdzie teraz?
-Chodź, nie jesteśmy wcale tak daleko.- Złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam za sobą. Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i zapytaliśmy Charlie’go co z nogą.
-Leondre-
Nie. Nie wierzę. Co ja zrobiłem? Zraziłem ją pewnie do siebie. Jednak tak bardzo nie żałuje, ponieważ ona nie jest jak wszystkie moje fanki. Jest wyjątkowa. Cieszę się, że ją chociaż poznałem. Nie wiem co będzie dalej. Jestem jej idolem więc raczej mnie lubi no ale…
-Hej! Co tam u Was? Jakieś 2 godziny temu mieliśmy coś zjeść. Idziemy?- przerwała moje rozmyślenia pani Emilia.
-Tak, jasne…- zająknąłem się. Miałem tyle myśli, że nie wiedziałem co się dzieje. Po chwili w końcu wyszliśmy.
-Małgosia-(po przyjściu z restauracji)
- Małgosia! Co robiliście jak nas nie było?- Zawołała mnie Kinga i spojrzała na mnie jakbym  ukrywała przed nią coś ważnego.
-A co Ty taka ciekawa?- spytałam złośliwie.
-No powiedz. Plzzz… Już trochę wiem ale.. sama mi opowiedz.
-Co wiesz?
-Nie nic. Najpierw Ty mów co tam , jak tam.
-Poszliśmy do parku. Ogólnie to ciekawe jest to, że jest moim idolem ale w stosunku do mnie zachowuje się jak normalny chłopak. A poza tym widzę go pierwszy raz w życiu. Mam nadzieje, że niedługo to do mnie dotrze.
-No wiesz, teraz pewnie będziemy mogły częściej się z nimi spotykać ze względu na...
-Na prace naszej mamy. Tak wiem.-dokończyłam za Kingę.
-Dobra. Sama się nie przyznasz. Widziałam  jak całujesz się z Leo- Wybuchneła.
-CO???Nic z tych rzeczy-zaczęłam się śmiać- fajna plotka ale nie prawdziwa.
-Ale to nie plotka bo akurat kiedy wy byliście w parku, my wracaliśmy od lekarki. Więc widziałam na własne oczy.-wyjaśniła.
-Nie. To nie prawda zrozum. W pewnym momencie podszedł do mnie ale ja widząc, że jakaś laska, widocznie poznała Leo,  robi nam zdjęcie odsunęłam się od niego.
-Ale..
-Jeszcze coś- przerwałam jej- To mój I D O L. Zawsze nim będzie. Właśnie stoję w jednej sali z moim ulubionym duetem. Na razie cała historia to bajka. Bo nie umiem tego zrozumieć.
-Małgosia!! Małgosia!! Ty jesteś z Leo!??- przybiegła do nas, najszybciej jak umiała, Kasia.
-Skąd wyczarowałaś tą plotkę?- znudzona, spytałam.
-Tego nie wiem bo ona nie widziała cię w parku z auta.- szepnęła do mnie Kinga.
-No jak to skąd. Z netu!- odpowiedziała.
-Nie wierzę. Jak to z netu?-załamałam się. I po co to było?
-To Wy nie jesteście razem?- ze zdziwieniem na mnie popatrzyła.
-Oczywiście, że nie. Tobie też muszę powtarzać. To mój I D O L.
-No wiem ale..
-Gdzie to znalazłaś w necie?
-No zdjęcie jest.
-Co? Nie, nie, nie, nie. To nie może dziać się naprawdę. Ta dziewczyna wrzuciła to zdjęcie. I teraz jest plotka wszędzie. Super. Ale będą hejty na mnie.- Ciągnęłam słowa, myśląc.
-Spokojnie-odezwała się Kinga.
-Pokaż to zdjęcie.
-Już, moment.. mam- Kasia odwróciła telefon w moją stronę.
-Pfff… genialnie. Idę poszukać Leo.
Był razem z Charlie’m przed budynkiem.
-Choć, musimy pogadać- pociągnęłam go za rękę, na bok.
-O co chodzi?- Spytał zdziwiony.
-A na internet wchodziłeś? Na jakąkolwiek stronę związaną z Twoim duetem?
-Nie. Wiem, że pewnie mam pełno powiadomień.
-Nie o to chodzi.- odpowiedziałam szybko.
-A o co?
-Ta dziewczyna, o której Ci zresztą mówiłam, wstawiła zdjęcie do sieci.- Spojrzałam mu w oczy i widziałam tysiące jego myśli.
-Leondre-
To chyba jakiś żart. Mały błąd i już wszystko wszyscy wiedzą. Cudnie. Nie wiem co mam zrobić. Bo to moja wina. A ona będzie teraz hejtowana. Przecież nie chciałam źle. W ogóle nie powinienem tak zrobić. Nie..
-Halo? Leondre?-pomachała mi przed oczami.
-Przepraszam. Nie wiem co mam zrobić.
-Spokojnie. Przecież nic się nie stało. Jesteś moim idolem. Najlepszym na świecie, oczywiście nie pomijając jeszcze Charls’a- uśmiechnęła się do mnie.
-Odkręcę to. Mam nadzieję.- odwzajemniłam uśmiech.
-Okay. Na razie w ogóle mnie to nie obchodzi. Zmienimy temat?
-Tak, jasne. Ale i tak strasznie mi przykro, za to co zrobiłem. Przepraszam.
-Nie przepraszaj. – odpowiedziała mi i mnie przytuliła. Jejku. Jak można jej nie lubić.
-Charlie- (w tym samym czasie)
Gdy Leo poszedł rozmawiać z Małgosią. Poszedłem do środka budynku. Muszę się nauczyć chodzić  na tych kulach, bo to jednak nie takie proste, hah. Zobaczyłem dziewczyny-Kasie i Kingę- więc podszedłem do nich.
-Hej- uśmiechnąłem się- co tam u Was?
-Aktualnie to trochę nudno… Za ile będziesz mógł chodzić bez kul?- Zapytała mnie Kasia.
-Tak dokładnie to nie wiem. Ale coś za około 2 tygodnie.
-Oj, długo L
-A tak w ogóle to co się stało, że Małgosia tak podbiegła do Leo?- zmieniłem temat.
-A nic.. Bo oni poszli na spacer. I wtedy jakaś dziewczyna zrobiła im zdjęcie i wstawia w sieci. A wyglądają na nim jakby byli razem. To znaczy jakby Leo ją pocałował.- W skrócie wytłumaczyła mi Kasia.
-Ups…To Leo pewnie teraz  jest zły na siebie bo widać, że ją polubił.
-Widać...
-Okay. W sumie to już jest mega późno. Gdzie nocujemy? – Spytałem nagle.
-Nie wiem.- Odpowiedziała mi Kasia.
-To ja pójdę się zapytać.- wtrąciła Kinga i poszła.
-Charlie?- zapytała po chwili Kasia.
-Hmm?
-Jak noga? Boli?
-Nie. Nie przejmuj się tak- uśmiechnąłem się do niej.
-Przynajmniej mnie zapamiętasz.-Zaczęła się śmiać.- Jako fankę, która skręciła Ci kostkę.
-Gdybym jej nie skręcił i tak bym Cię zapamiętał .
-Miło J
-Nie zgadniecie!- Przybiegła do nas Kinga i szczęśliwa wykrzyczała.
-No nie zgadniemy.- Nudno odpowiedziała Kasia. A mi się chciało śmiać.
-Nocujecie….- ciągnęła jak nie wiem.- u nas w domu bo nie da się wynająć hotelu. To znaczy da się ale jest drogi i daleko się znajduje.- powiedziała najszybciej jak się dało. Nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem.
-Ale czad! Z czego się śmiejesz Charlie??- Zapytała mnie Kasia i uśmiechnęła się do mnie.
-Z Twojego zachowania. Kinga tak?- wskazałem palcem- A ogólnie to mega się cieszę. Musicie mieć duży dom jak nas tak zapraszacie.
-W miarę duży. Zmieścimy się. Mamy też dużo wolnych pokoi więc nie ma sprawy.- Mówiła cały czas ucieszona Kinga.
-Przynajmniej będę mogła zaopiekować się Twoją kostką- uśmiechnęła się do mnie Kasia.
-Hah. Jak tylko będziesz chciała. Ale nie sądzę, żeby Ci się to spodobało- zaśmiałem się.
-Halo! Informacja do wszystkich! Jedziemy do domu!  Bo jest już późno. Zawołajcie proszę Leo i Małgosię. Pojedziemy na dwa razy bo inaczej się nie zmieścimy!-Krzycząc, chodziła pani Victoria.
-Okay. To ja pójdę po nich a Wy już jedźcie- Powiedziałem, zapominając o kostce.
-Nie, Charlie- uśmiechnęła się do mnie Kinga.- Ja po nich pójdę a Wy już jedźcie- Poprawiła mnie.
-Oki. To do zobaczenia potem- krzyknęła Kasia gdy Kinga wyszła.
-Choć Charlie…
-Kinga-
 Wyszłam po nich przed budynek.
-No amorki, idziemy bo już późno. – Powiedziałam jak tylko  ich zobaczyłam.
-Uważaj co mówisz- zagroziła mi siostra.
-Sorry- uśmiechnęłam się.- Charlie, pani Victoria i Kasia już pewnie są w domu .
-Co jak w domu!? Jakim domu?-Przerwała mi Małgosia
-Naszym, a czyim. Dzisiaj chłopcy śpią u nas J
-Ale czad. Nie wierzę. Już idziemy.
-Zaraz nasza mama po nas przyjedzie.
-Okay. A co z menagerem?
-No.. wydaje mi się, że ufa pani Victorii i dlatego nie jedzie z nami bo po co.
-To super. Chodź Leo, bo musimy wyjść tyłem. Tak?- Dopytała mnie siostra.
-Tak.
-Małgosia-
-Leo??Co Ty taki zamyślony?- Zapytałam  i popatrzyłam na jego śliczne oczka.
-Nie nic. Już idę.- uśmiechnął się do mnie.
Przeszliśmy przez środek budynku. Z tyłu czekała na nas już mama.
-Kasia-
Weszliśmy do domu. Byliśmy razem z mamą Leo a pani Emilia pojechała po resztę.
-Pokazać Ci  pokój Kingi i Małgosi, Charlie?- niepewnie zapytałam.
-Tak, jasne. Chętnie go zobaczę. Jak one pozwalają…
-Pozwalają. Tylko.. on jest na piętrze. Dasz radę wejść?
- No weź.- uśmiechnął się.- Oczywiście, że tak. Poskacze sobie trochę J
-To zapraszam- odwzajemniłam uśmiech. Po chwili byliśmy już w pokoju.
-Bardzo ładnie tu.- Stwierdził.- Mogę usiąść na łóżku?
-Jasne. Możesz robić co chcesz- zaśmiałam się.- Czuj się proszę jak u siebie. Chcesz coś zjeść?
-Nie, nie jestem głodny- uśmiechnął się.- Strasznie mi miło, że tu jestem. Tak się cieszę J
-Ja też się mega cieszę. Nie wierzę w to wszystko. Marzenia się spełniają.
-Moje też.- Stwierdził Charlie.
-Twoje? Czemu?-zapytałam zdziwiona.
-Bo spotkałem osobę, na która tak długo czekałem.
-Kogo?
-Ciebie.
-Charls, nie przesadzaj J Jestem Twoją fanką. Też nie rozumiem jak się tu znalazłeś ale jakimś cudem tu jesteś.- Masakra! Czy On powiedział przed chwilą to co powiedział?
-Charls?
-Tak, zdrobnienie J- uśmiechnęłam się co odwzajemnił.
-No wiem ale..- W tym momencie do pokoju wpadła Kinga, Małgosia i Leondre.
-Hej, co robicie?-rzucił Leo.
-A nic, gadamy.- odpowiedział Charlie.
-Aaaaa o czym?- dopytywał.
-O wszystkim i o niczym.- powiedział Charlie, chyba aby Leo się w  końcu odczepił.
-Cześć wszystkim- do pokoju wparowała jeszcze pani Victoria. Jeju… kto jeszcze tu przyjdzie- Idźcie się ogarnąć, na dole są już wasze bagaże a potem spać. W sumie wydaje mi się, że jutro będziecie odpoczywać bo my musimy ustalić co dalej robimy ale i tak ten dzień był bardzo męczący.- dokończyła i wyszła.
-Okay. To ja Ci Charlie przyniosę walizki- powiedziałam i wyszłam.
-Dziękuję!- usłyszałam od niego z pokoju, gdy byłam już na schodach.
-Leo-
-Mmmhm.. ale się rzuciła- musiałem to powiedzieć.
-Oj cicho. Chcę mi pomóc bo obwinia siebie za tą nogę.- odpowiedział mi szybko Charlie.
-Ale Ty się sam przewróciłeś?
-No tak ale nie umiem jej tego wkuć- uśmiechnął się.
-Leo idź po swoje walizki!- krzyknęła z dołu moja mama. Popatrzyłem na Gosię.
-Nie.. ja Ci walizek wnosić nie będę- zaczęła się śmiać. Charlie zrobił to samo.
-Idę..- odpowiedziałem mamie i zszedłem na dół. Na schodach minąłem Kasię.
-Kinga –
-A tak w ogóle to co się dzieje z Igorem i gdzie będzie spał?- Spytałam jak została tylko Małgosia i Charlie.
-A tak naprawdę to on pojechał z nami aby odwiedzić Polskę no i wydaje mi się, że wróci do Anglii z powrotem. Ale nie jestem pewny.- odpowiedział mi Charlie. Wtedy do pokoju wparowała Kasia z walizką.
-Ciężka?- zapytał właściciel.
-Nie no. Spoko.- uśmiechnęła się do niego, co odwzajemnił.
-To ja idę się umyć  a Ty Kasia lepiej zadzwoń do mamy i jej wszystko powiedz.- powiadomiłam ją.
-O nie. Całkowicie zapomniałam. Już dzwonię.- odpowiedziała, wybrała numer i wyszła z pokoju. A ja skierowałam się w stronę łazienki.
-Małgosia-
-Mamy 2 łazienki więc możemy się podzielić J - rzuciłam.
-Oki, to ja pójdę na dół, jak mnie zaprowadzisz a Ty Charlie lepiej już tu siedź na górze.- Ustawił Leo.
-Okay.- odpowiedział Charlie a ja wraz z Leo zeszłam na dół aby mu pokazać gdzie co jest. Mama już wszystkie pokoje przygotowała więc każdy miał miejsce. Po jakiś 30 minutach wszyscy byli gotowi. Charlie i Leo byli w jednym pokoju. Ja z siostrą i Kasią. Pani Victoria w pokoju gościnnym a mama w  swojej sypialni.
-Kinga-
-Ale dzień, co nie dziewczyny?- zapytałam gdy już byliśmy wszyscy w swoich pokojach a my leżałyśmy w swoich łóżkach.
-Czad, po prostu czad. Nie do wiary. Nocują u nas Bars and Melody. Pff… myślałam, że to nie możliwe. A jednak…-odpowiedziała mi siostra.
Ktoś zapukał.
-Proszę!-Krzyknęłyśmy prawie równocześnie. Zza drzwi wychylił się Leo a za nim Charlie.
-Good night my princess!- krzyknął Leo.
-Good night bambinos!- Dodał Charlie.
-Dobranoc! Kochani jesteście!- krzyknęła Małgosia, uśmiechając się.
-Dobranoc!- Powiedziałam równocześnie z Kasią.
Wyszli J Takie dni mogę przeżywać codziennie. Po chwili dziewczyny już spały. To był dłuuugi dzień.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Małgosia- (rano)
Obudził mnie telefon. Na szczęście Kinga i Kasia mocno śpią więc nawet gdybym  muzykę na full puściła i tak by się nie obudziły. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam….

Hej xx Mam nadzieję, że ciekawy rozdział. Długi mi wyszedł xx Na początku chciałam  przeprosić, ponieważ w 2 rozdziale pomieszałam imiona-Maciek i Igor- na szczęście zauważyłam  z dziewczynami i już jest poprawione J Komentujcie rozdział 3- wtedy szybciej będzie następny xx Dzięki za przeczytanie// Amber143

niedziela, 13 marca 2016

Rozdział 2 ~Since day one you stole my heart~


Otworzyły się drzwi limuzyny. Zakryłam buzię ręką i nie mogłam uwierzyć, że do auta wsiadł jakiś mega przystojny chłopak a za nim sam Leondre Devries i Charlie Lenehan!!! Dziewczyny powstrzymywały się od  piszczenia. Nie chciałyśmy aby od  razu myśleli, że jesteśmy jakimiś „psychofankami”.
-Hi!- powiedział na wejściu Leo. Zaniemówiłyśmy. Usiadł obok mnie. Pomachał mi przed oczami. W tym momencie zaśmiałam się i dotarło do mnie to co przed chwilą powiedział.
-Hi!- odpowiedziałam. Przytuliłam go, musiałam to zrobić.
Kinga razem z Kasią patrzyły się na mnie- siedziały naprzeciwko i wydaje mi się, że nie do końca widziały co się dzieje… przynajmniej ich miny na to nie wskazywały. Następnie podeszłam do Charls’a. Od razu rzuciłam się w jego ramiona. Kocham ich <3 Ogarnęłam dziewczyny. Gdy głos im powrócił rzuciły się na nich. To cudowne uczucie. Jeszcze to do mnie nie dotarło ale może…
-Już proszę usiąść, bo jedziemy i nie możemy się spóźnić.- Przerwał moje rozmyślenia kierowca pojazdu.
Wszyscy wrócili na miejsca. Zastanawiało mnie jeszcze jedno. Kim jest ten chłopak, który im towarzyszy?
-Małgosia! Nie wierze! Co my w ogóle robimy w limuzynie? I to jeszcze w tej wyjątkowej, gdzie znajdują się Bars & Melody?- Kasia skierowała do mnie wypowiedź.
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Tak strasznie się cieszę, że tu jestem. Albo mi się wydaje  albo moja mama zrobiła nam wielką niespodziankę.
-Nasza. Nasza mama. Nie zapominaj, że masz siostrę :D- wtrąciła Kinga
-Nie zapomniałam i nigdy nie zapomnę- uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła.- Zauważyłaś że, ten „tajemniczy” chłopak cały czas się na Ciebie gapi?- zapytałam Kingi.
-Próbowałam nie zwracać na to uwagi. Nawet nie wiem kim jest. Jest młody więc menagerem na pewno nie jest- zaśmiała się.
-Jestem Igor. Przyjaźnie się z Charls’em i koleguje z Leo. Mam 17 lat i pochodzę z  Polski-Przedstawił się nam chłopak, który słyszał naszą rozmowę.- ale w wieku 11 lat przeprowadziłem się do Anglii.- Uśmiechnął się do nas.
-Ojeju! Czyli rozumiałeś wszystko co mówimy…- zająkałam się.
-Spokojnie J Nie powiedziałyście przecież nic złego.
I pomimo mojej wypowiedzi-Którą jak widać zrozumiał- dalej gapił się na Kingę. A ona uciekała wzrokiem.
-Leondre-
To było naprawdę miłe zaskoczenie. Te dziewczyny były spokojne.  Pomimo tego, że wiedziałem jak bardzo się cieszą, że tu jesteśmy. I jeszcze ta śliczna brunetka. Wygląda jak księżniczka. Nie wiem jak się nazywa… ale się dowiem. Gdy one rozmawiały z Igorem, ja z Charliem słuchałem jak kierowca coś do nas mówił. Ale i tak nic z tego nie zrozumiałem, ponieważ nie mogłem się skupić. Polskie Bambinos są takie cudowne. I miłe ;)Kocham przebywać w tym kraju. W końcu limuzyna się zatrzymała. Byliśmy na miejscu. Było jeszcze tak wcześnie, że na szczęście nie było innych fanek. To znaczy nie.. ja uwielbiam spędzać czas z fankami. Ale teraz miałem wielką ochotę wejść już na scenę i zaśpiewać na próbie generalnej. A potem na koncercie.
-Możecie wysiadać.- powiadomił nas kierowca.
Charlie otworzył drzwi i wyszedł z auta. Zrobiłem to samo a następnie poszedłem otworzyć drzwi dziewczyną z drugiej strony.
-Małgosia-
Gdy byliśmy na miejscu Leo otworzył nam drzwi. On jest taki kochany <3 Wysiadłyśmy z pojazdu. Czekał tam na nas menager chłopaków. Zaprowadził nas na miejsce próby generalnej. Pierwszy raz weszłam na backstage. Ale czad!!! Najlepszy dzień na świecie <3 Poczułam na sobie wzrok Leo. I popatrzyłam się w te jego śliczne brązowe oczka. Dziewczyny szły za mną. I wtedy zobaczyłam moją mamę! Od razu do niej pobiegłam i przytuliłam ją. Kinga i Kasia poszły w moje ślady.
-Dziękuję-wyszeptałam jej do ucha.
-Udała się niespodzianka?-zapytała.
-Oczywiście!- krzyknęłyśmy we trzy. Prawie równocześnie.
-A tak w ogóle… co tu robisz?- rzuciła Kinga, uśmiechając się
-A tak w ogóle… wzięłam wolne J Nie.. ja już nie pracuję …- odwajemniła uśmiech.
-Jak to?- zapytałam.
-Teraz będę pracować w firmie, która organizuje koncerty i współpracuje z różnymi gwiazdami- wytłumaczyła.
-Jej!! Jak się cieszę!- wykrzyknęłam i ją przytuliłam. Wtedy dała mi znak ręką abym się odwróciła. Wykonałam polecenie. Za mną stał Leo i był trochę zdziwiony moim zachowaniem. Nie wiedział o co chodzi J
-Chcecie zobaczyć naszą próbę?- zapytał. A ja dalej z niedowierzeniem, że tu jestem , odpowiedziałam;
-Jeszcze pytasz!- uśmiechnął się i pokazał abyśmy poszły za nim.
-Jak wrażenia?-zapytałam dziewczyn gdy szłyśmy.
-Tu jest cudownie! Jeszcze wiadomość od mamy. Super. To jest mega dzień.- odpowiedziała zadowolona Kinia.
-Twoja siostra ma rację . Zapamiętam ten dzień do końca życia. Dziękuję Wam!- Kasia nas przytuliła. Doszłyśmy na miejsce prób ;) Leo wraz  z Charlie’m weszli na scenę. Po paru minutach i paru sprawdzeń mikrofonu zaczęli śpiewać <3 Szczególnie próbowałam się wsłuchać w słowa. Stałam jak wryta i patrzałam się na BaM. Wyjątkowe uczucie. Zwykli chłopcy. Jednak dla mnie są całym światem.
-Kasia-
Małgosia była w nich zapatrzona. Ja tak samo. A oni śpiewali dla nas. Gdy skończyli drugą piosenkę poprosili o chwilę przerwy.
-Jak Wam się podobało?- zapytał Charlie.
-Jesteście najlepsi! Świetnie jak zawsze.- odpowiedziałam jako pierwsza.
-Dziękuję. Bardzo się cieszę, że tu jesteście.
-Ja też!- uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił.
Przyszła mi wiadomość. Wyciągnęłam telefon z kieszeni.
 Wiadomość od; Mama Małgosi i Kingi
Chodźcie na obiad. Obok jest taka mała restauracja z tyłu. Wyjdźcie też tyłem.
Wiadomość do; Mama Małgosi i Kingi
Oki, zaraz będziemy.
-Charlie musimy…
-Czy Ty masz moje zdjęcie na tapecie??-przerwał mi.
-Nie..-pociągnęłam.
-Pokaż to.- wyrwał mi telefon z ręki.
-Nie! Charlie oddaj!- zaczęłam go gonić. Biegaliśmy po scenie, po backstage i wszędzie gdzie się tylko dało. Jak
dzieci. W pewnym momencie biegliśmy po schodach. I właśnie w tym czasie… Charlie się przewrócił.
-Charlie!!!Nic Ci nie jest??!- Zapytałam przestraszona.
-Spokojnie. Nie, nic mi nie jest. Tylko mnie trochę kostka boli.- odpowiedział ukrywając ból.
Natychmiast podbiegł do nas Leo. Kinga i Małgosia też.
-Charlie! Mam iść po menagera?- zapytał Leo.
-Nie! Możesz co najwyżej zawołać Twoją mamę ale nie menagera!- trochę się zezłościł.
-Okay, to idę.- i zniknął za drzwiami.
-Charlie? Okay?- zapytałam dla pewności.
-Okay. Dziękuję.-Widać było, że go boli ale za bardzo nie chciał się przyznać. Wtedy mu pokazałam zdjęcie za, którym tak się uganiał.
-Ooo nie- uśmiechnął się- serio Ci się podoba? Mi nie.
-Jasne, jest prześliczne.
Przyszła pani Victoria. Razem z nią mama Kingi i Małgosi.
-Hej, Charlie. Co się stało?- zapytała na wejściu mama Leo.
-Przewróciłem się na schodach. Boli mnie trochę kostka.- odpowiedział.
- Pokaż. Zobaczymy czy nie spuchła.- Charls podwinął skarpetkę.
-Mój Boże. Ona jest skręcona. Charlie musimy jechać do lekarza.
-Co? Nie! A co z koncertem? – zapytał.
-Nie myśl o tym na razie. Później zobaczymy.
-To ja Was mogę zawieźć do dobrego szpitala.- zaproponowała mamą moich przyjaciółek.
-Jejku. Byłabyś tak miła?- zapytała pani Victoria.
-Jasne. Idę po kluczyki a Wy pomóżcie Charlie’mu dojść do auta.
-Choć niezdaro. Pomogę Ci.- powiedział Leondre i się uśmiechnął. Charlie odwzajemnił gest.
-Dzięki. Poradzę sobie.- dogryzł przyjacielowi i zaczął skakać w stronę wyjścia.
-Małgosia -
Nasza mama czekała już w samochodzie.
-Ja nie jadę. Przepraszam Charlie ale wszyscy się nie zmieścimy.
-Okay. Nie przepraszaj J- odpowiedział.
-To ja zostanę z Tobą- powiedział Leo i uśmiechnął się do mnie.-Okay Charlie?
-Okay J Wszyscy możecie zostać. Nie przeszkadza mi to.
-Ja będę Ci towarzyszyć- rzuciła Kasia.
-Ja też pojadę- dodała Kinga.
-Dziękuje Wam. Jesteście kochane.- uśmiechnął się do nas.
-Wsiadajcie! Musimy jechać.- pośpieszała ich moja mama. Wykonali polecenie.
-Dajcie znać jak będzie coś wiadomo!- wykrzyknęłam na koniec. Nie wiem czy usłyszeli bo w tym momencie odjechali.
-Więc Leo?-uśmiechnęłam się szczerze- Zostaliśmy sami. Co robimy?-zapytałam bruneta.
-Hmm… spacer? Może się poznamy lepiej?- zaproponował. Co mnie zdziwiło, bo w końcu jestem jedną z tysięcy jego fanek.
-Okay. Więc na początek… Jestem Małgosia ;) Największa fanka zespołu Bars&Melody. A pan?
-Jestem Leondre. Rapuje w zespole Bars&Melody. Miło poznać.- i na tym powaga się skończyła. Oboje wybuchneliśmy śmiechem. Od razu złapałam z nim dobry kontakt. Tak się cieszę J
-To idziemy na ten spacer?- odezwałam się jak tylko udało mi się złapać oddech.
-Tak, tak- uśmiechnął się.
-Leo?- zapytałam jeszcze przed wyjściem.
-Tak?- uśmiechnęłam się do niego..
-A co z koncertem? – zaczął się śmiać, jak ja.
- Myślę, że musimy go przełożyć. Bo już niedługo fani będą przyjeżdżać.
-To mam zadzwonić do mamy aby to przełożyła?- zapytałam.
-Możesz, ale nie musisz.
-Chcę- odpowiedziałam i wybrałam numer do mamy
-Halo? Cześć.
-No hej. Co tam?
-Kto przełoży koncert? Bo za niedługo zaczną ludzie przyjeżdżać i…
-Spokojnie. Zaraz odwołam. Dobrze, że mi przypomniałaś. Dzięki.
-Okay. A co z Charls’em?
-Właśnie wszedł z Victorią do lekarki. A ja z Kasią i Kingą  czekam i mam nadzieje, że za 30 min będziemy u Was.
-Czekamy. Mam nadzieje, że Charlie’mu nic nie będzie.
-Ja też. To kończę. Papa.
-Pa-zakończyłam rozmowę.
-Odwoła koncert? Jak z Charlie’m?- dopytywał się Leo jak tylko odłożyłam  telefon. Bo nic nie rozumiał jak mówiłam do mamy po polsku.
-Koncert odwoła a Charlie dopiero wszedł do lekarki.-odpowiedziałam mu.
-Oki. Super. Wyjdziemy w końcu?- uśmiechnął się. A ja pokierowałam się w stronę drzwi.
-Kasia-
Czekałyśmy aż Charlie wyjdzie. Pani Emilia(mama moich przyjaciółek) odwołała koncert. Czas nam się dłużył. Po 30 minutach siedzenia tam w końcu wyszli.
-I jak noga?- od razu podeszłam do Charlie’go.
-Skręcona kostka.- wyjaśnił.
-Nie wierzę. I to przeze mnie.- zaszkliły mi się oczy.
-Nie prawda. Sam się przewróciłem. Zresztą teraz już nie ważne. Nie zwalaj winy na siebie proszę.
-Nie mogę. Boli bardzo?
-Nie. Prawie wcale.- uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest.
-Możemy iść? Musimy jeszcze podjechać po jakieś kule i maści.- odezwała się pani Victoria.
-Okay. Chodźmy.
Pomogliśmy Charlie’mu dojść do auta. Pojechaliśmy jeszcze do apteki i po kule.
-Leo-
Poszliśmy do parku , do którego zaprowadziła mnie Małgosia.
-Ma..Ma..Magosia?- zapytałem wtedy. Nie umiem wypowiedzieć jej imienia.
-Małgosia. Wiem. Trudne imię. Mów mi Gosia. Będzie Ci łatwiej- uśmiechnęłam się- O co chciałeś zapytać?
-Już nic. Ładnie tu.- stwierdził.
-Małgosia-
-Nawet, nawet. A tak w ogóle, co się stało z Igorem?- nie wiem po co, zapytałam.
-Poszedł do dawnych kolegów czy coś… w sumie to nie wiem. A co? Polubiłaś go?
-Nie. To znaczy. Nie wiem. Nie znam go.- W tym momencie Leondre podszedł do mnie. Co on chciał zrobić? Czułam jego oddech na moim policzku. Wtedy…

Hej xx Już 2 rozdział!! Mam nadzieje, że się spodobał. J Dziękuje za przeczytanie. Proszę komentujcie.J I czekajcie na nexta xx //Amber143
PS Dzięki za wszystkie komentarze pod pierwszym rozdziałem J