-Hej
laski! Wstawać! Już!- Krzyczałam , zabierając
im kołdry.
-Oks…
oks.. – ciągnęły.
Po
10 minutach powtarzania wstały.
-Ja
idę na dół. Jest po 9.00 więc może chłopcy już wstali.- Uśmiechnęłam się i
wyszłam.
-Leondre-
Siedziałem
z Charls’em na dole.
-OO!
Księżniczki wstały?- Zapytałem gdy zobaczyłem
Gosię na schodach.
-Ja
wstałam. A dziewczyny się chyba ubierają bo je obudziłam.- odpowiedziała.- A
gdzie „nasze” mamy?
-Rozmawiają.
Muszą się dogadać co dalej. Wy musicie chodzić do szkoły a my niedługo dowiemy
się czy wracamy, kiedy będzie koncert i
w ogóle…- Odpowiedział mój przyjaciel.
-Oki.
Mam nadzieję, że jeszcze trochę z nami będziecie. – posmutniała.
-Nie
martw się. Zobaczymy się jeszcze. Na pewno na najbliższym koncercie w Polsce.-
Próbowałem ją choć trochę pocieszyć. Chyba nie wyszło.
-Hej!-
Krzyknęły dziewczyny gdy już do nas zeszły.
-Witam,
witam.- Uśmiechnął się Charlie.
-Co
robicie?- Zapytała Kinia.
-Czekamy.-
Odpowiedziałem.
-A
można wiedzieć na co?- dopytywała.
-Na
decyzje związaną z powrotem do domu.- Odpowiedział Charlie.
-Wracacie!?-
Obudziła się Kasia.
-Co?
Pfff… Właśnie nie wiemy co dalej.- Ciągnął Charls.
-A
oki. To my idziemy coś zjeść i zaraz wracamy. Małgosia, choć- Zadecydowała Kasia.
-Idę…-
pociągnęła i zniknęły za rogiem drzwi.
-Małgosia-
Przyszykowałyśmy
sobie coś. Zjadłyśmy. I wróciłyśmy do chłopaków. Poczekaliśmy chwilę. W końcu
przyszła Pani Victoria i nasza mama.
-No
za dobrych wieści nie mamy.- Wszyscy zrobiliśmy okropne miny i wpatrywaliśmy się
co mama Leondre powie dalej.- To nie do końca nasz wybór. Ale musimy wyjechać.
Charlie ma skręconą kostkę. Musi się wyleczyć. Wy musicie chodzić do szkoły. A
Leo wróci ze mną.- Po każdym było widać, że jest mu przykro. Nie były to wesołe wieści.
Rozstanie z nimi.
-Koncert
jest przełożony za 2 tygodnie. Równe. Dlatego za niedługo i tak się będziecie
widzieć. – Dokończyła mama. I obie wyszły. Siedzieliśmy bez ruchu myśląc jak to
będzie. Chłopcy to pewnie zapomną ale my… to było spełnienie marzeń. Nigdy nie
wierzyłam, że się spełnią. Były za bardzo nierealne. A jednak.
-Kiedy
wyjeżdżacie?- Niepewnie zapytałam. Łzy napływały mi do oczu.
-Pójdę
się zapytać. Nie płacz…- Powiedział do mnie Leo, patrząc mi w oczy i wyszedł.
Czekaliśmy
chyba z 5 minut w ciszy. Dopóki nie przyszedł.
-Mama
powiedziała, że…- wahał się.- Już jutro rano nas nie będzie. Dzisiaj w nocy
wylatujemy.- Widziałam jak zaszkliły mu się oczy. To był przykry widok. Podeszłam
do niego i go przytuliłam.
-Charlie-
-To
może… gdzieś pójdziemy?- Zapytałem niepewnie.
-Yyyy…
Charlie?- Popatrzyłem się na Kasie.- Noga.
-No
nie… Czemu!?- Byłem zły na samego siebie.
-Spokojnie.
To może cos innego?- Zaproponowała Małgosia jak odeszła od Leo.
-Ale…
co by to mogło być?- Spytała Kinga.
-Aaa…
macie tu gdzieś…
-Hej!-Do
domu wparował Igor.
-Jeju!
Co tu robisz?- Zdziwiony, zapytałem.
-Aaaa
nic. Pani Victoria powiedziała, że tu jesteście i postanowiłem wpaść. I dzisiaj z Wami wracam.
-Czyli…
już wszystko wiesz. A gdzie nocowałeś?- Dopytywał Leo.
-Byłem
u przyjaciela, z którym cały czas utrzymuje kontakt.
-Okay.-
odpowiedziałem.
-Leo?-
Zapytała Małgosia, a on odwrócił się w jej stronę.- Miałeś pomysł gdzie możemy
wyjść?
-Nie,
przepraszam. Ale jednak nie wiem.- Uśmiechnął się.
-Trudno.
Zostaniemy tu. Pogadamy jeszcze chwilę i mam nadzieję, że jednak fajnie
spędzimy ostatnie chwilę razem.- Wtrąciła się Kasia.
-Na
pewno fajnie… Nie, dobra. Już nie mogę. Idę na chwilę do siebie. Trochę źle się
czuje. Ale oczywiście jeszcze tu do Was wrócę.- Małgosia zwróciła się do nas i
powoli weszła na górę do siebie.
-Co
jej się stało?- Zapytałem.
-Sama
nie wiem. Dziwnie się zachowuje.- Odpowiedziała mi Kinga.
-To
może… ja pójdę sprawdzić o co chodzi?- Bardziej zapytał niż stwierdził Leo.
-Idź,
idź. Ty na pewno jej pomożesz.- Pośpieszała go Kasia.
-Leondre-
Nie
wiem co się stało. Jakby hmm… nie no nie wiem. Zdziwiło mnie jej zachowanie.
Teraz mi przykro. Zrobiłem może cos nie tak? Muszę sprawdzić. Wszedłem na górę
i zapukałem do drzwi, które zamknęła.
-Proszę!-
Usłyszałem i wszedłem. Leżała na łóżku. Z telefonem w ręce.
-Hej…-Trochę
się zawahałem.- Mogę wiedzieć co się stało?
-Spokojnie
Leondre. Nic mi nie jest. Źle się poczułam ale tak to jest okay.- Po cichu odpowiedziała.
-Na
pewno?
-Tak,
tak. Usiądź jeśli chcesz.- Wykonałem polecenie.
-Małgosia-
Cały
czas o tym myślałam. Znowu masa wiadomości. Ale wydaje mi się, że nikogo to nie
obchodzi. I dobrze. To znaczy Leo się trochę zainteresował ale…
-No
nie sądzę, że wszystko jest okay.- Przerwał moje myśli.
-Uwierz
mi.
-Wierzę.
Ale cierpisz. W środku. I to niestety widać.
-Wydaje
Ci się.
-Może…-
W tym momencie przysunął się do mnie. Pocałował mnie w policzek i przytulił. Od
razu było mi lepiej. To cudowne uczucie, że ma się blisko którąś z
najważniejszych dla Ciebie osób.
-Zejdziemy
na dół? Do Charls’a?- Zapytałam, gdy Leo
się lekko odsunął.
-Tak,
jasne. Lepiej?
-Lepiej.-Uśmiechnęłam
się i zeszliśmy na dół.
-Charlie-
-Widzę,
że wyciągnąłeś Gosię…- Ciągnąłem.
-Uspokój
się.- Leondre zaczął się śmiać.- Wszystko jest chyba okay.
-Chyba?-
Dopytałem zdziwiony.
-Na
pewno. Charlie, na pewno.-Odpowiedziała Małgosia, patrząc mi w oczy.
-Cześć,
wszystkim.- Do salonu weszła pani Victoria- Muszę Wam coś powiedzieć… i to znów
nie jest dobra informacja.
-Coś
się stało?- Zapytała Kinga.
-Nie
nic. Po prostu chodzi o godzinę.
-Jaką
godzinę?- Wypytywał Leo.
-Wyjazdu.
-No
nie… o której, wyjeżdżamy?- Posmutniałem.
-Żebyśmy
zdążyli na samolot…- ciągnęła. Widać było, że szczęśliwa nie jest.- Musimy
wyjechać stąd za godzinę.
-CO!?-
Wykrzyknąłem równocześnie z przyjacielem.
-Dlatego…
musicie się już pakować i za niedługo jedziemy.- Popatrzyła na nas smutno. Siedzieliśmy. Bez ruchu.
-Dziewczyny?-
Zapytał po cichu Leondre.
-Hmm?-
Zapytała Kasia. A wszystkie popatrzyły się na niego.
-Pomożecie
mi się spakować?- Smutno się uśmiechnął. Odwzajemniły.
-Jasne.
Charls? Mogę Tobie też pomóc?- Skierowała do mnie pytanie Kinga.
-Jeśli
chcesz…Chodźcie.
-Kasia-
Weszliśmy
na górę. Wszyscy skierowaliśmy się do jednego z pokoi. Tam, gdzie spali
chłopcy. Wyciągnęli spod łóżka walizki. Musieliśmy spakować rozrzucone rzeczy
po pokoju. Bo ogólnie część już mieli w walizkach. Składałam rzeczy Leondre.
-Będę
tęsknić.- Rzuciła Małgosia.
-Ja
też. W sumie to były tylko dwa dni…- Dodała Kinga.
-Masz
rację… Ale dla nas najważniejsze dni…- potwierdziłam.
-My
też przecież będziemy tęsknić. To był niesamowity czas spędzony tutaj.-
Wypowiedział się Lenehan.
-Serio?-
Dopytywała Gosia.
-Serio,
serio.- Zaśmiał się Leondre.-Za pół godziny będziemy już na lotnisku… nie wierzę,
jak ten czas szybko leci.
-Niemożliwe...-
Potwierdził Charlie.
-Kinga- ( po 15 minutach pakowania chłopaków)
-Zaraz
wychodzimy!- Krzyknęła z dołu, tym razem, nasza mama.
-Chwila...
gdzie zaś podział się Igor?- Zapytałam.
-Aaa
on łazi gdzie chce. Poszedł pewnie jeszcze się pożegnać…- Odpowiedział mi
Devries.
-A
co Ty taka ciekawa?- Zapytała mnie siostra.
-Jeju…
a Ty już musisz. Nic. Po prostu zaraz wychodzimy jak to nasza mama powiedziała
a on jedzie chyba z nami.
-No
jedzie, wiem.
-Właśnie.
Dlatego nie rozumiem Twojej reakcji.
-Okay,
okay. Już nie ważne.
-Dobra
dziewczyny. Wielkie dzięki za pomoc.-Wyszeptał Leondre.
-Dzięki,
dzięki.- Dodał Charlie.
-Nie
ma za co.- Uśmiechnęłyśmy się do nich.-To przyjemność, spędzać z Wami czas.- Dokończyłam.
-Zejdziemy
na dół. Zaniesiemy walizki i wrócimy.- Zadecydował Leo.
-To
ja zaniosę Charliemu.- Uśmiechnęła się Kasia.
Powiedziała
i razem wyszli.
-Małgosia- (5 minut później)
-Oo,
już jesteście.- Powiedziałam.
-Tak.
I mama kazała nam się z Wami już pożegnać bo jutro macie szkołę, lekcje jeszcze
przed Wami, a jazda tam i z powrotem jest bez sensu.- Powoli powiedział Leondre.
No
to dzisiaj jest chyba jakiś pech. Non stop ktoś przychodzi i ma złe wiadomości…
cudnie. W ogóle to dopiero jak Leo mi powiedział to przypomniało mi się o
szkole… masakra. Ja nie chcę…
-Zaczniemy
się żegnać, moje drogie bambinos. – Charlie wypowiedział te słowa i podszedł do
mojej siostry i ją przytulił. Ze łzami w oczach rzuciłam się do Leo.
-Love
you <3
-Love
you too
<3 – Odpowiedział mi.
Po
długiej chwili odeszłam od niego i podeszłam do Charls’a.
-Kocham
Cię.
-Kocham
Cię bardziej.- Wypowiedział po polsku. To było mega słodkie. Kochani są.
-Dziękuję,
że mogłyśmy spędzić z Wami czas.- Skierowałam do wszystkich wypowiedź, gdy już
każdy z każdym się wstępnie pożegnał.
-Ja
też dziękuje.- Potwierdziła Kinia.
-My
też.- Odpowiedzieli chłopcy.
-Wychodzimy!-
Krzyknęła mama Leondre.
-Idźcie
lepiej bo się spóźnicie.- Smutno się uśmiechnęłam.
Popatrzyli
na nas i zaczęli schodzić na dół. My zeszłyśmy do połowy schodów i stamtąd
patrzyłyśmy jak powoli się ubierają.
Już. Byli gotowi.
-Do
zobaczenia. Pa, księżniczki.- Zwrócił się do nas Leondre.
-Kocham
Cię.- Powiedziałam razem z siostrą.
-Kocham
Cię bardziej.- Powiedział Charlie wraz z Leo.
-Paa,
dziewczyny.- Odezwał się na koniec jeszcze, zza drzwi Igor.
-Papa.-Zakończyła
Kasia.
Wyszli.
Czułam się jakbym oddała im kawałek siebie i teraz czuję pustkę. Nie myśląc o
niczym wróciłam do pokoju.
-Kasia-
-Niesamowite.
Dziękuję Wam.- Zwróciłam się do Kingi.
-Nie
ma za co.- Odpowiedziała mi.
-Okay,
ja muszę też wracać do domu bo już późno. Zobaczymy się jutro w szkole. Papa.
-Pa,
do zobaczenia.- Pożegnała mnie i wyszłam.
-Kinga-
Gdy
Kasia wyszła poszłam do kuchni. Zjadłam cos i zobaczyłam mamę.
-Jak
tam?- Spytała.
-W
miarę. Wiesz, to takie dziwne. Oni zachowywali się całkowicie normalnie. Nie
czułam nawet, że są moimi idolami. Po prostu cudni.
-Wiem.
Są serio dobrymi osobami.
-A
jak tam pani Victoria? Dogadałyście się jakoś? W sensie… zaprzyjaźniłyście się?
-Bardzo
miło mi się z nią pracowało. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja.
-Na
pewno będzie.- Uśmiechnęłam się.-Idę na górę!- Powiedziałam trochę głośniej gdy
już wchodziłam po schodach. Następnie wparowałam do naszego pokoju.
-Co
tam siostrzyczko?- Rzuciłam, uśmiechając się. Podeszłam do niej bliżej. Leżała
na łóżku- Ty płaczesz?- Zapytałam, odgarniając jej włosy z twarzy.
-Nie,
no co Ty.- Odpowiedziała, lekko
zachrypnięta.
-Przecież
widzę, tego nie da się ukryć.
-To
łzy szczęścia.-Uśmiechnęła się, patrząc na mnie.- Że mogłam poznać tak cudowne
osoby od całkiem innej strony. Teraz musiały wyjechać…
-Spokojnie,
przecież się jeszcze zobaczycie.
-Ja
wiem…
-Małgosia-
Nie,
to nie był ten powód. Musiałam skłamać siostrze, bo inaczej przejmowała by się moimi
pierdołami. A to niepotrzebne.
-Jest
już późno. Idź się umyj i spać. Jutro szkoła.- Zarządziła Kinga.
-Tak,
tak. Właśnie chciałam.- Wypowiedziałam te słowa wychodząc z pomieszczenia.
Weszłam
do łazienki.
-Znowu
wszystko jest takie samo. Szkoła. Dom. Nic się nie zmieniło. Teraz tylko będę
jeszcze bardziej tęsknić za moimi idolami… cudnie. Na żywo, całkiem inni. Tacy
dobrzy. Super było poznać ich jako
zwyczajnych chłopców a nie jako ‘Wielkie Gwiazdy idą’. Mega się cieszę. Tylko
ta wpadka z Leo… trochę gorzej. Ale ok.- Stałam przed lustrem i gadałam do
siebie. Tak często tak mam. Nie wiem dlaczego i po kim. Coś tam jeszcze mówiłam
na głos. W końcu się umyłam i wyszłam. Za drzwiami stała Kinia, która od razu
po mnie weszła i trzasnęła drzwiami.
-A
tej co?- Powiedziałam po cichu do siebie. Doszłam do pokoju. Nie chciałam wchodzić
już na neta. Odłożyłam rzeczy i położyłam
się. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Charlie-
Dojechaliśmy
na lotnisko. Wszystko było okay. Samolot odleciał punktualnie. Leo całą drogę
myślał. Nie wiem o czym… ale było mu przykro.
Tzn. nie był jakiś szczęśliwy. Oczywiście słuchał muzyki na słuchawkach. W ogóle był w innym
świecie.
-Leondre-
2
dni… ciekawe. Wydaje mi się jakbym znał
ją całe życie. Nie możliwe. Nie mogłem skupić się na niczym. W samolocie zasnąłem.
Jednak tylko na 30 minut. Obudziłem się. Przemyślałem parę rzeczy i…
-Mamo!
Ja nie wytrzymam…
Hej
xx Łapcie kolejny rozdział. Trochę długi mi wyszedł... J Dziękuję za
wszystkie komy! Jest to dla mnie mega miłe. Komentarz=motywacja do dalszego
pisania i szybszego wstawienia rozdziału J
xx Tak w ogóle to życzę Wesołych Świąt! Może spóźnione… może nie xd Ale ważne,
że jest. Dzięki za przeczytanie. Do
następnego. //Amber143
NARESZCIE!!!!!!Mega się naczekałam. Nie rozdzielaj ich na długo. A poza tym rozdział był cudowny. Życzę weny, pozdrawiam i do nexta:*
OdpowiedzUsuńJAK MOGŁAŚ ICH ROZDZIELIĆ?! Oczywiście rozdział był fantastyczny jak zawsze. Leo chyba naprawdę się zakochał w tej Gosi :-D. Jak zwykle czekam z niecierpliwością na nexta :-*
OdpowiedzUsuńSuper blog:)
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
Dziękuje ;)Już niedługo ;) Dokładnie nie wiem :)
UsuńNo moja kochana ZAJEBIASZCZY 😍😍😍😍😍😍😍😍😍💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńOmg!
OdpowiedzUsuńWstaw szybko next bo ta końcówka była straszna!
Zapewne Leo powie że się
zakochał w Małgosi.
Super rozdział.Ja tam kiedyś zechcesz to wpadnij do mnie ;)
Dzięki!(za kom)U Ciebie jestem na bieżąco ;*
UsuńHej, na wstępie chce Ci powiedzieć że zabije za końcówkę! :*
OdpowiedzUsuńO co chodziło Leo?
Może żeby wrócić do Małgosi?
Oni są tacy słodcy że awwww....
Niech jak najszybciej się spotkają <3
W wolnej chwili wpadnij do mnie bo jutro nowy rozdział :* ;)